Historia Carloty: była znana przypadkiem i do jej odejścia byli jej rodzice

Nie czytaj tego wpisu, jeśli nie masz na to czasu. Jeśli robisz inne rzeczy, zostaw im chwilę, jeśli mogą poczekać, a jeśli nie zaczekasz na ten moment, dopóki nie skończysz wszystkiego i możesz poświęcić kilka minut na przeczytanie go, a kilka minut później, nie robiąc nic, tylko myśl o tym, co właśnie przeczytałeś. Mówię to, ponieważ potrzebowałem dobrej zabawy po przeczytaniu historii Carloty, aby zbadać siebie (introspekcja, jak go nazywają) i, oczywiście, osuszyć łzy.

Carlota urodziła się w maju 2012 r. W Madrycie. Urodził się z pewnymi problemami, a jego biologiczni rodzice ją zignorowali. Pewnego dnia para, ta, która opowiada tę historię, spotkała ją w szpitalu, dowiedziała się, że nie ma nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować (idąc dalej, nawet nie miała kogoś, kto mógłby jej dać trochę miłości), a potem Wiele wątpliwości, po dużej niepewności, para podjęła decyzję, że niewiele osób podejmie: zostali ich rodzicami Dopóki nie odszedł.

Myślałam o tym, aby opowiedzieć tę historię słowami, ale ostatecznie wolałam tego nie robić, aby nie ryzykować pozostawienia czegoś lub skończyć się utratą historii. Ojciec Carloty wyjaśnił to tak dobrze na swoim blogu, że skopiował wpis, tak jak go wyraził, abyś nie umknął żadnemu szczegółowi.

Carlota urodziła się na początku maja 2012 r. W Madrycie. Przyszedł na świat z kilkoma problemami i został porzucony przez swoich biologicznych rodziców (których nie można osądzić, mieli dziewczynę zamiast wrzucić do pojemnika). Miał przewlekłą pneumopatię i wymagał tlenu, aby oddychać, używając specjalnych okularów, tych umieszczonych w szpitalach. Jego szyja, klatka piersiowa i ręce były nieco krótsze niż zwykle. Miał niewielką deformację w gardle, która uniemożliwiła mu prawidłowe przełykanie, a nawet płacz jak każde dziecko. Stęknął tylko wtedy, gdy się zdenerwował, gdy coś bolało lub było mu niewygodnie (powiedział Buuuu! I ma-ma-ma-ma-ma!). Ale nikomu trudno było usłyszeć ją w zgiełku pudełka, w którym była leczona. Głowa też nie była całkowicie uformowana, ponieważ nikomu nie zależało na postawie dziewczynki, a ze względu na morfologię szyi zawsze odwracała głowę w tę samą stronę. Miał dwa naczyniaki, guzy, które były dość nieprzyjemne, ale lekarze powiedzieli, że zniknęli z czasem; jeden w głowę, a drugi w plecy. Ten z tyłu został wyskalowany. Lekarz, który przyjdzie do nas chwilę później, powiedział nam, że ma szorstkie twarze, twarz o szorstkich rysach, z pewnością objaw jej zespołu, na dzień dzisiejszy wciąż nieznany.

Dwaj z naszych najlepszych przyjaciół, których nigdy nie będziemy w stanie wystarczająco wyrazić naszej wdzięczności, przedstawili nam małą Carlotę 25 sierpnia 2012 r., Korzystając z wizyty jej noworodka, który również został przyjęty do walki jak mistrz.

Kiedy Elena i ja zajrzałyśmy do pudełka, Carlota była w łóżeczku tuż obok drzwi. Miał ponury wyraz twarzy, zmarszczenie brwi i smutne spojrzenie. Byłem sam Podczas gdy reszta dzieci była w objęciach matek, nikt jej nie wziął. Długo później dowiedzieliśmy się, że niektóre pielęgniarki wzięły to, kiedy miały wolny czas, co również nie było normalne.

Byliśmy tylko za kilka chwil, ale po wyjściu zaatakował nas strumień mieszanych emocji i uczuć. Instynkt ojcowski, złamane serce myślenia, że ​​dziecko zostało porzucone, w jakim bałaganie wpakujemy się, kto każe nam skomplikować nasze życie, kim mamy się dostać tam, gdzie nas nie wołają, że jeśli dziewczynka nie jest ładna (i róg), że jeśli dorosnę, jak to będzie, jakie będzie to trudne życie, chcę zabrać go ze sobą do domu ... Wszyscy spłukani sporadycznymi atakami paniki. To nie byłby ostatni raz, kiedy nam się to przytrafiło. Nawet miesiące później, będąc częścią jego życia i podejmując wiele decyzji, wątpliwości nas napadły.

Na szczęście po kilku minutach wyciągnęliśmy głowę własnego pępka i zadaliśmy sobie dwa jedyne pytania, które były przydatne do wszystkiego: kto da Carlocie miłość, pocałunki i uściski? Co możemy dla niej zrobić?

Dzięki szpitalnemu zespołowi medycznemu mieliśmy dostęp do Carloty jako ochotnicy, aby ją odwiedzić. Wspólnota Madrytu upoważniła nas do odwiedzenia go po tym, jak bardzo jasno wyraziliśmy, że rozumiemy, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między wolontariatem a możliwą adopcją, co kosztowałoby nas 10 dni nieobecności dziecka.

Zaczęliśmy ją odwiedzać 3 września 2012 r. 9 października 2012 r. Rozpoczęliśmy warsztaty przygotowujące do adopcji, a 15 października dostarczyliśmy dokumenty, aby rozpocząć akta adopcyjne Carloty.

Nasz proces adopcji był nieco wyjątkowy. Poznaliśmy Carlotę i zaoferowaliśmy, że będziemy jej rodzicami. Zgłosiliśmy się na ochotnika dla niej i nikogo innego. Celem naszych wizyt zawsze było, aby Carlota miała jak najbliżej rodziców. Gdyby nie pozwolili nam być ich rodzicami, bylibyśmy ich rodzicami chrzestnymi.

Elena spędziła z nią prawie cały dzień w szpitalu, a po pracy chodziłem do niej prawie codziennie. Byliśmy też w weekendy. Na początku była to wolontariuszka, o czym mówiliśmy, ale stopniowo nasze życie kręciło się wokół niej coraz bardziej.

To niesamowite, jak szczęśliwy może być człowiek, gdy przestaje myśleć o sobie i skupia całą swoją uwagę na innych. Walczyliśmy z Eleną, aby nauczyć się jeść (musiała zjeść kilka dużych butelek), pobudziliśmy ją do nauki (uwielbiała rysunki Pocoyo i bodźce stymulacyjne na iPadzie), ćwiczyliśmy z nią gimnastykę, Spaliśmy z nią rozproszoną na górze, opiekowaliśmy się nią, kiedy miała gorączkę, bawiliśmy się z nią ... Krótko mówiąc, daliśmy jej miłość i czuwaliśmy nad jej samopoczuciem.

A co z nią. Była wojownikiem od chwili, gdy zobaczyła światło po raz pierwszy, miała niesamowity geniusz i nauczyła nas niepisanych lekcji o życiu, o tych, których może doświadczyć tylko ojciec i prawie nikt nie rozumie, dopóki nie przeżyje ich pierwszy osoba, dla wielu używanych słów. Aha, i nic brzydkiego. Potrzebowałem tylko odrobiny miłości, żeby przestać marszczyć brwi, a nawet się uśmiechać. I nie miałem głupich włosów. To była najpiękniejsza rzecz na świecie. Słuchaj, kiepsko to powiedzieć, ale to prawda, a ja mam dowód.

Carlota wyszedł po naszej stronie w dniu 19 grudnia 2012 r. (Moje urodziny) w nocy, po serii wydarzeń, które nie były odpowiednio zarządzane. Umarł w naszych ramionach, w towarzystwie godności.

Wiele osób złożyło szacunek. Zarówno w szpitalu, jak i podczas krótkiego pobytu w domu pogrzebowym, który Wspólnota Madrytu dała nam właściwie się pożegnać. Nigdy nie opuścił szpitala, nie znał prawie nikogo i niewiele o niej rozmawialiśmy, a już miał rodzinę i przyjaciół żegnających się, jak na to zasługiwał.

Straciliśmy córkę, ale dała nam najszczęśliwsze miesiące naszego życia. W zamian jesteśmy pewni, że mamy teraz anioła w niebie.

Stąd, z tego skromnego bloga i krzesła, na którym siedzę, pisząc, mogę tylko życzyć sobie, aby naprawdę było tam miejsce, w którym wychodzące dzieci mogą być szczęśliwe i podziękować Carlosowi i Elenie za to, że są i wyjaśnili że pewnego dnia postanowili zostać rodzicami, ponieważ chociaż teraz Carloty już nie ma, pozostaną ich rodzicami na zawsze.

Wideo: Mulheres na História #4: CARLOTA JOAQUINA, a Rainha Devassa (Może 2024).